Są takie licencje i
motywy kulturowe, od których wydawcy chętnie odcinają kupony, wypuszczając na
rynek masę - nie bójmy się tak tego nazwać - szajsu, który i tak się sprzeda.
Nie inaczej jest w przypadku wszystkiego, co sygnowane logiem Harry'ego Pottera.
W planszówkowym świecie temat jakby nie istniał - niby jakieś gry się
pojawiały, ale przeważnie rzut okiem na instrukcję wystarczał, żeby odkryć, że
z Pottera to jest tylko nazwa, a mechanicznie "gra" obraża
inteligencję odbiorcy.
Aż
wreszcie powstał HP: Hogwarts Battle - gra karciana z mechaniką deckbuildingu,
czyli budowania talii, w której walczymy ze sługusami Voldemorta... przez
siedem kolejnych lat. Wielkie pudło, wielki tytuł, wielka kampania, spora cena.
Czy warta tego, co znajdziemy w rozgrywce?
*Ze względu na ryzyko spoilerów nie odważyłam się wrzucić zdjęć zrobionych w późniejszych scenariuszach, a przy pierwszych to zaniedbałam. Z tego względu musicie mi wybaczyć grafiki promocyjne, które jednak dają przedsmak tego, co oferuje gra.
*Ze względu na ryzyko spoilerów nie odważyłam się wrzucić zdjęć zrobionych w późniejszych scenariuszach, a przy pierwszych to zaniedbałam. Z tego względu musicie mi wybaczyć grafiki promocyjne, które jednak dają przedsmak tego, co oferuje gra.