Czy jest ktoś, komu nie mignęła w internecie ta charakterystyczna okładka? Dawno nie widziałam, żeby jakaś książka miała tak szeroko zakrojoną kampanię reklamową: Era dinozaurów mrugała do mnie z fejsbuka, dostałam też zapowiedź mailem z przynajmniej trzech różnych źródeł... Cóż, nie da się ukryć, że tym razem to marketingowe ziarno padło na podatny grunt: jako domorosły archeolog-paleontolog, fan dinozaurów i ogółem grzebania w ziemi, po prostu musiałam ją przeczytać!
Nie-takie-spektakularne
wydanie
Pierwsze,
co rzuca się w oko po wzięciu do ręki Ery dinozaurów, to niestety fakt, że
przynajmniej część środków przeznaczonych na reklamę lepiej byłoby przeznaczyć
na poprawienie jakości wydania samej książki. Oprawa jest co prawda solidna,
ale już małe, czarno-białe zdjęcia wołają o pomstę do nieba, a w każdym razie rażąco
odbiegają od standardów, do których podobne wydawnictwa już nas przyzwyczaiły.
Drugim
minusem jest... język. Nie wiem jak Wy, ale ja, sięgając po pozycję
popularnonaukową oczekuję faktów i sporej dawki informacji, ale przedstawionych
w przystępny, atrakcyjny sposób - tak, żeby dało się je czytać z przyjemnością.
Otóż Ery dinozaurów z przyjemnością nie czytałam, i to nawet nie ze względu na
indywidualny, dość specyficzny styl autora, ale ze względu na brak
korekty (nie brak - ktoś się pod tym podpisał...) dramatycznie
złą korektę. Konia z rzędem temu, kto bez zgrzytania zębami przeczyta i
przetłumaczy mi "z polskiego na nasze" na przykład takie
zdanie: Pomyślał, że to kolejny śmieć, ale kiedy rzucił go na ziemię,
zauważył, że wystawało z kawałka tej skały, nie z jakiegoś bruku coś
błyszczącego (wtf?!). Oprócz koszmarków stylistycznych, Era dinozaurów łamie też
wszelkie normy zgodności podmiotu z orzeczeniem, odmiany przez przypadki, a
nawet zakrzywia przestrzeń (najbliższa plaża znajduje się tysiące, a nawet
dziesiątki kilometrów dalej). Wstyd!
Od
narodzin do upadku
Sam styl jest dość
nierówny - w narracji Brusatte'a są fragmenty rewelacyjne, wciągające niczym
powieść, ale są też wstawki dość chaotyczne (nie wiem jednak, na ile jest to
wina wspomnianej już niezgrabnej wersji polskiej). Książkę przeczytałam
jednak ze sporą przyjemnością, a to ze względu na przebijającą z niej
ogromną pasję i miłość do paleontologii. Autor, jeden z czołowych współczesnych
paleontologów, wziął sobie za cel nakreślenie historii dinozaurów od permu do kredy - zadanie ambitne, ale
zrealizowane dobrze i całkiem plastycznie. Równolegle do ewolucji dinozaurów
nakreślone zostały realia w jakich żyły, zmiany, którym na przestrzeni tysięcy
lat poddawała się ziemia, jej roślinność i warunki
klimatyczne. Przekształcenia jednej rodziny dinozaurów w drugą, ich
ewolucja, adaptacja do zmieniających się warunków, wreszcie dramatyczna śmierć
wśród trzęsień ziemi i rozpalonego deszczu szkła - to wszystko przedstawione
jest bardzo obrazowo i interesująco.
Ubolewam jednak, że nie
pokuszono się o więcej ilustracji faktycznych dinozaurów; owszem, takie rysunki
podlegają w dużej mierze fantazji grafika, ale mimo wszystko pomogłyby
czytelnikowi odnaleźć się w gąszczu niewiele mówiących nazw. Bo o ile wizerunki
raptora, t-rexa czy triceratopsa jakoś zakorzeniły się w wyobraźni ludzi, o
tyle kiedy w jednym zdaniu trafimy na torwozaura, czilantajzaura, shaochilonga, tanygokalreza i
gargojleozaura, to zaczynamy mieć wrażenie, że czytamy coś w obcym i, co gorsza,
nieznanym nam języku. Kilka (kolorowych!) plansz, pokazujących istoty, o
których pisze Brusatte, pozwoliłyby lepiej pojąć opisywane zjawiska i więcej
wynieść z lektury. Nie mówiąc już o tym, że na pewno takie grafiki byłyby
dla przeciętnego czytelnika znacznie bardziej wartościowe niż kolejne zdjęcie
spoconego paleontologa, pochylonego nad stanowiskiem z młotkiem i dłutem. A
takich zdjęć w książce jest najwięcej...
Ludzie
z pasją
Nie
da się nie zauważyć, że dinozaury to tylko niewielki element tej książki.
Znaczna część Ery dinozaurów poświęcona jest nie przedwiecznym gadom, tylko
ludziom, którzy je badają. I choć początkowo spoglądałam na takie rozwiązanie z
powątpiewaniem, to nagle okazało się, że chociaż sam paleontologiczny światek
naukowy nigdy mnie szczególnie nie interesował, to przytaczane przez Steve'a
historie w pewnym momencie naprawdę mnie wciągnęły. Brusatte pisze o ludziach
sobie współczesnych i tych, którzy od dawna już nie żyją, w niezwykle
fascynujący sposób: odmalowuje ich pasję, ba, często obsesję, wyrzeczenia i pełne
powątpiewania spojrzenia, którymi mierzyli ich im współcześni. Pokazuje, że
lata bezowocnego "grzebania w ziemi" mogą zostać zwieńczone odkryciem
życia - jeśli tylko gdzieś po drodze nie zabraknie samozaparcia. To
niesamowicie pozytywna, motywująca część tej książki.
Tę
samą pasję podziela autor, jak z rękawa sypiąc mnóstwem ciekawych faktów (gdzie
dinozaury miały płuca? czemu tyranozaur ma takie śmieszne rączki?), obalając
mity (czy faktycznie, jak chciałby Spielberg, t-rex mógłby gonić pickupa, a
raptory widziały tylko to, co się rusza?) i przemycając nowości z
paleontologicznego frontu, pokazując, jakich rzeczy możemy dowiedzieć się
dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii. Dzięki temu Era dinozaurów jest
lekturą ciekawą, choć niewykorzystującą
potencjału, jaki drzemał w poruszanym temacie. Nadal jednak stanowi wartościową
pozycję dla każdego, kto nadal, jak ja, "nie wyrósł z dinozaurów".
[W
tle: gra karciana Cardline. Dinozaury - recenzja]
Tytuł:
Era dinozaurów - od narodzin do upadku. Nowe odkrycia i fakty o zaginionym
świecie
Autor:
Steve Brusatte
Wydawnictwo:
Znak
Liczba
stron: 400
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję księgarni Tania Książka:
W sumie nie wiem czy wyrosłam z dinazaurów... Ale chętnie bym przejrzała tą książkę i dowiedziała się paru nowych faktów :D
OdpowiedzUsuńKasikowykurz
Osobiście chyba nawet wcześniej nie widziałam okładki. XD Mogłabym ją czytać, gdyby do mnie trafiła, ale... no nie zależy mi.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nawet nie słyszałam o tej książce :P W sumie kiedyś interesowałam się dinozaurami - jak miałam jakieś 9 lat miałam podobną książkę (tyle, że wydaje mi się, że miała dużo więcej obrazków i były lepiej wykonane...), ale ta fascynacja już mi przeszła i nie wiem czy teraz na nowo by mnie to tak interesowało ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że mnie nigdy dinozaury specjalnie nie interesowały - ale może to zasługa tego, że nie trafiłam na odpowiednie medium, które przyciągnęłoby mnie do tematu. "Era dinozaurów" wydaje się jednak całkiem ciekawą książką (tylko czuję się trochę zdezorientowana, bo w jednym miejscu napisałaś, że przeczytałaś ją z przyjemnością, a w innym, że nie :P).
OdpowiedzUsuńMam IDENTYCZNE odczucia... też czekałam na premierę, i też dostawałam mnóstwo zapowiedzi z różnych źródeł... jestem dość rozczarowana poziomem wydania. Szkoda, bo ja też 'nie wyroslam' z dinozaurów.
OdpowiedzUsuń