Są takie książki, o których jest
ciężko pisać, bo są dla nas zbyt ważne. Tysiąc wspaniałych słońc to
dla mnie taka historia. Zabierałam się do napisania jej recenzji niemalże z
nieśmiałością, a potem poprawiałam kilkanaście razy. I wiecie co? Nadal mam
wrażenie, że nie dość wyraźnie podkreśliłam geniusz autora oraz piękno
opowieści. Cóż, widać tak musi być…
Mariam, nieślubna córka ubogiej
służącej, i znacznie młodsza od niej Lajla, błękitnooka nastolatka, której
ojciec pragnął dla niej kariery naukowej. Pochodzą z różnych środowisk i na
pozór nie mają ze sobą nic wspólnego, prócz jednego: żadna z nich nie miała
wyboru, poślubiając tego samego mężczyznę, starszego od każdej z nich o
kilkadziesiąt lat Raszida. Obie kobiety zbliżają się do siebie, walcząc z
tyranizującym je mężem, ale też z przeciwnościami losu i trudami życia w słońcu
i pyle Kabulu pod dominacją Talibów. Życie tych dwóch kobiet stanowi kanwę, na
której Khaled Hosseini tka swoją poruszającą historię. Zaraz… Dwie zwyczajne
kobiety w burkach i mąż-psychopata – brzmi banalnie? Być może, ale na szczęście
o Tysiącu wspaniałych słońc można powiedzieć wiele, ale na
pewno nie że jest banalna.
Przede wszystkim to jedna z
niewielu – żeby nie powiedzieć: jedyna – książka z motywem „zły muzułmanin
znęca się nad żoną”, jaką mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, a sama
przeczytałam z ogromną przyjemnością (i to więcej niż raz). Może dlatego, że
Hosseini pisze o życiu swoich bohaterek w bardzo naturalny sposób, bez
niezdrowego zacietrzewienia i napastliwego tonu, które są tak charakterystyczne
dla tego rodzaju „literatury”. Porusza kwestie ciężkie do zrozumienia i
zaakceptowania przez zachodnich czytelników, ale robi to bez zniekształcającego
obraz filtru kulturowego. W swoich słowach jest po prostu szczery, dzięki czemu
jego powieść i bohaterowie są wiarygodni, niejednoznaczni i poruszający.
Dzięki Hosseiniemu można sobie
zdać sprawę, że gdyby usunąć z pierwszego planu afgańską burkę i społeczne
przyzwolenie na poligamię, to historia ta mogłaby wydarzyć się gdziekolwiek, w
każdej kulturze. Ostatecznie wsparcie, przepięknie opisana przyjaźń, a także
prawdziwa miłość w tej powieści nie uosabiają się w postaci blond Europejczyka,
przybywającego niczym książę na białym koniu. W Afganistanie, jak i w każdym
innym miejscu świata, żyją tacy sami ludzie, jakich znamy tutaj – dobrzy i źli
– nawet jeśli ci źli bardziej rzucają się w oczy. I właśnie o takich zwykłych
ludziach pisze Hosseini.
I to pisze, zaznaczmy, naprawdę
dobrze. Świetny, obrazowy styl autora to coś, co dodatkowo odróżnia historię
Mariam i Lajli od innych pozycji o podobnej tematyce. Książka jest po prostu
bardzo dobrze napisana. Nieprzegadana, dynamiczna akcja, wiarygodne dialogi i
poruszające wydarzenia sprawiają, że nie sposób się od niej odebrać. Atmosfera
prażonego słońcem Kabulu jest wręcz namacalna. Hosseini pisze tak, jakby z
każdym akapitem dawkował czytelnikom czyste emocje – i mam takie wrażenie przy
każdej z jego powieści. Tysiąca wspaniałych słońc nie da się
czytać obojętnie i bez zaangażowania. Każde słowo jest przemyślane, każde ma
swoje miejsce i każde porusza jakąś ukrytą strunę w sercu, a po odwróceniu
ostatniej strony książka na długo zostaje w pamięci. Powiem wprost – uwielbiam
jego styl, mimo (a może dlatego?) że tak wyróżnia się na tle książek, które na
ogół czytam.
Fascynuje mnie też Afganistan
Hosseiniego; tęsknota za tym, czym był kiedyś i czym mógł się stać,
przebrzmiewa ciągle w jego książkach. Jest to tęsknota za Afganistanem z 1988
roku, gdy dziesięcioletnia Lajla, o pięknych, długich, rozpuszczonych włosach,
ubrana w europejski strój, mogła bez opieki wracać z koleżankami ze szkoły. Za
Afganistanem, w którym kobieta – choć kulturowo dano jej inną rolę niż w
Europie – mogła się kształcić, opuszczać swobodnie dom i rozmawiać z
mężczyznami. Za Afganistanem, który widać na zdjęciach z tamtych czasów,
ukazujących roześmiane studentki w krótkich sukienkach. Za Afganistanem sprzed
przybycia mudżahedinów i sprzed rządu Talibów.
Wielu ludzi nie zdaje sobie
sprawy z tego, jak dramatyczne i gwałtowne były zmiany, które przekształciły
ten kraj, ani o tym, jak duży potencjał miało to miejsce wcześniej. Nic
dziwnego, w końcu o Afganistanie słyszymy dziś w mediach niemal wyłącznie w
kontekście kolejnych konfliktów czy interwencji zbrojnych. Wydaje mi się że
choćby przez tę inną perspektywę „Tysiąc wspaniałych słońc” jest godne uwagi.
Bo choć książek o Afganistanie nie brakuje, to rzadko kto pisze tak pięknie jak
Hosseini o tym kraju, jego mieszkańcach i odmiennej kulturze, o której nadal
wiemy zbyt mało.
Tysiąc wspaniałych słońc to również jedno z najbardziej poruszających zakończeń, jakie kiedykolwiek
dane mi było spotkać w literaturze. Z jednej strony ciepłe i optymistyczne, z
drugiej naznaczone cierpieniem. Nadzieja, śmierć, radość i smutek w rękach
Hosseiniego tworzą harmonijną kompozycję. Ciężko powiedzieć coś więcej bez
zdradzania zbyt wielu szczegółów, mogę więc jedynie gorąco polecić tę tę książkę,
nawet jeśli pozornie to „nie Wasze klimaty”.
Tytuł: Tysiąc wspaniałych słońc
Autor: Khaled Hosseini
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 431
Tytuł: Tysiąc wspaniałych słońc
Autor: Khaled Hosseini
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 431
proszę przywieźć z domu następnym razem! będę czytać!
OdpowiedzUsuńZapisałam sobie. Jak to nie pomoże i nie przywiozę, to niestety, okaże się, że skleroza postąpiła za daleko ;)
UsuńTa książka to zdecydowanie moje klimaty. Na pewno znajdzie się na mojej liście książek do przeczytania . Wporst muszę :) Ja w tym klimacie polecam "Kiedyś byłam księżną" Mocna historia na faktach... Viki z www.zaczytanav.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, warto :) Jest bardzo dobrze napisana. Jak zresztą wszystko tego autora :) Coś czuję, że u mnie sporo w tych klimatach się będzie pojawiać... Zerknę też na tę "...księżną". :)
UsuńPodoba mi się, jak o niej napisałaś. Widać, że naprawdę Cię poruszyła i tym bardziej zachęciłaś mnie do sięgnięcia po nią!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cieszę się :) mam nadzieję, że się spodoba. Czytałam ją trzy razy (podobnie jak "Chłopca z latawcem") i za każdym razem zachwyca i porusza tak samo.
UsuńTo bardzo mocna książka, jak wszystkie o arabskich kobietach. Ale zgadzam się, że jest piękna. Czytałam jeszcze jedną książkę autora "A góry odpowiedziały echem", ale już mi się tak nie podobała. Pozdrawiam, Kasia
OdpowiedzUsuńTak, jest mocna i porusza. I za każdym razem budzi takie same emocje :)
Usuń"Góry" to książka specyficzna. Miałam potwornego doła po lekturze i to przez dłuższy czas. Historie splatają się w bardzo misterny sposób i styl nadal jest niesamowity, ale jest to książka tak pesymistyczna w swojej wymowie (nawet te motywy "dające nadzieję" są bardzo gorzkie), że ciężko porównać mi ją z czymś innym. Może dlatego nie spodobała się Tobie?
Małe sprostowanie - to nie jest o świecie arabskim :) Afgańczycy, podobnie jak np. Irańczycy, nie są Arabami, mało tego, obrażą się o takie stwierdzenie ;) To świat muzułmański, ale nie arabski.
Czytałam te książkę już pare dobrych lat temu ale pamietam ze była rewelacyjna , podobnie jak pozostałe pozycje autora.polecam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cóż, mogę się tylko podpisać pod każdym słowem :)
UsuńUwielbiam tę powieść, ale moje serce autor zdobył tytułem "Chłopiec z latawcem".
OdpowiedzUsuń"Chłopiec z latawcem" to też moj nr jeden (pod wieloma względami - pierwsza przeczytana książka po angielsku, pierwszy Hosseini ;)), ale na razie jakoś nie mam odwagi recenzować. Już tutaj czułam, że nie potrafię oddać zachwytu tą książką tak, jak bym tego chciała...
UsuńBardzo lubię takie klimaty! swego czasu non stop czytałam tego typu książki! Klaudia J
OdpowiedzUsuńA ta się wyróżnia na plus wśród książek "Tego typu" :)
UsuńPolecam Chłopca z latawcem tego samego autora. Naprawdę ciężko nie uronić łzy...
OdpowiedzUsuńZnam Chłopca, ale nie mam odwagi zrecenzować. Może kiedyś :) Piękna, poruszająca książka.
UsuńZresztą ja polecam wszystko, co Hosseini napisal i co kiedykolwiek napisze. "A góry odpowiedziały echem" wpędziło mnie w poważnego doła, ale było bez wątpienia dobrą książką.
Jeśli nie wiemy, co napisać o książce, bo żadne słowa nie wydają się wystarczająco dobre, to jest to najlepsza recenzja.
OdpowiedzUsuńAle coś trzeba napisać, żeby ludzie usłyszeli... :) szkoda, żeby takie tytuły odeszły w niepamięć przez zalew przeciętnych nowości!
UsuńŚwietna recenzja. Bardzo lubie książkk o tej tematyce i chętnie ją przeczytam. Dopisuje do listy.
OdpowiedzUsuńKsiążki, które tak mocno nas do siebie przekonują, na zawsze pozostają w naszych sercach. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Cały Hosseini ma specjalne miejsce w moim sercu, ale niestety nie jest zbyt plodnym pisarzem (3 książki i 4 ani widu, ani słychu).
UsuńPrzepiękna książka, zresztą Hosseini tylko takie pisze, mocne, bardzo zapadające w pamięć historie. Pozdrawiam i zapraszam również do mnie :)
OdpowiedzUsuńTak, Hosseini to geniusz słowa. Cieszę się, że trafiam na jego wielbicieli, miałam już wrażenie, że przez to, jak rzadko coś wydaje, odszedl już w niepamięć :(
UsuńCudowny klimat, aż popędzę do księgarni.
OdpowiedzUsuńI to jest właściwa reakcja! :D
Usuń