Wsiąść do Pociągu to klasa sama w sobie – 13 lat po publikacji pierwszej
gry z serii nadal prężnie się rozwija, wydawane są nowe „podstawki” oraz dodatki do gry. Dziś recenzja wersji Dookoła
Świata, w której nie tylko rozbudowujemy sieć kolejową, ale też wysyłamy w
rejsy parostatki!
wtorek, 27 czerwca 2017
piątek, 23 czerwca 2017
Arabska Żona - Tanya Valko
Najpierw małe spostrzeżenie: półki w księgarniach uginają się pod ciężarem
melodramatycznych historii o międzykulturowych małżeństwach. I nikt nigdy nie
opisuje tych udanych, szczęśliwych; wręcz przeciwnie, im gorzej się wiedzie
głównej bohaterce, tym bardziej perwersyjną radość ze snucia historii mają
autorzy*. Po zapoznaniu się z kilkoma takimi powieściami, mniej lub bardziej
opartymi na faktach, postanowiłam nie strzępić sobie nerwów i nie wracać do
tego typu książek. Dość mam tych wszystkich spalonych, sprzedanych lub
inaczej wykorzystanych kobiet, których historie są na ogół bardzo przeciętnie napisane,
co jednak w przypadku literatury jest grzechem głównym.
Dlatego nie wiem, czemu sięgnęłam po Arabską żonę. Może
z braku innej książki pod ręką, a może z wrodzonego braku instynktu
samozachowawczego, postanowiłam dać jej szansę... Niestety, nie była to
dobra decyzja – ta książka na tle podobnych powieści wyróżnia się wyłącznie na
minus. Bo nie ma możliwości, by historia, której bohaterowie są tak mało
wiarygodni, a fabuła do tego stopnia przerysowana, była poruszająca**.
niedziela, 18 czerwca 2017
„Blue Moon City” - recenzja gry
Mroczny Wiek dobiegł końca. […] Gorzkie podziały,
które rozdarły ludy Blue Moon zaczynają się zasklepiać. Nastał czas harmonii i
nadziei. Niestety, miasto Blue Moon City nadal spoczywa w ruinie i tylko
niewyraźny zarys fundamentów przebijających się przez gruzy wskazuje na
wielkość, jaką szczyciło się przed swoim upadkiem…
(wyd. Galakta)
Tymi słowami w realia gry wprowadza nas instrukcja
polskiego wydania: naszym zadaniem jest odbudowanie zniszczonego po wojnie Blue
Moon City. Jest to kolejna po Takenoko gra kafelkowa, jaką omawiam na tym
blogu, jednak tu mechanika jest zupełnie inna – nie układamy kafli w miarę trwania
rozgrywki, tylko budujemy z nich miasto na początku. Ponieważ rozkład płytek
jest losowy, a w kwestii kształtu czy skomplikowania miasta ogranicza nas tylko
wyobraźnia (można stworzyć np. wyspę, na którą będzie można dostać się tylko za
pomocą specjalnej karty teleportacji), każda rozgrywka w Blue Moon City jest
inna.
trylogia Ostatnie Imperium - Brandon Sanderson
czwartek, 15 czerwca 2017
Hodujemy pandy w „Takenoko” - recenzja gry
Takenoko (jak głosi instrukcja, po japońsku jest to „pęd bambusa”) zabiera nas do ogrodów japońskiego cesarza, w którym utrudzony ogrodnik próbuje ochronić plantację bambusa przed żarłoczną pandą. Tematyka jest sympatyczna, a wykonanie bardzo klimatyczne – doceniam je nawet ja, choć nigdy nie byłam szczególną wielbicielką klimatów japońskich.
Zresztą Takenoko ma moc ujmowania za serce
wszystkich, którzy siadają do planszy (zresztą słowo „plansza”, jak zaraz się okaże, wcale nie jest trafne w tym przypadku). Zachwycają nieskomplikowane zasady,
urocze figurki i pnące się ku górze kolorowe bambusy. Wykonanie i tematyka
przekonują zarówno osoby niegrające, jak i bardziej zaawansowanych graczy –
nikt nigdy nie odmawia partyjki „w pandę”. A jak działa?
wtorek, 13 czerwca 2017
The Call. Wezwanie - Peadar Ó’Guilín
...czyli co by było, gdyby legendy okazały się prawdziwe
Elfy są przedziwne. Budzą zadziwienie.
Elfy są cudowne.
Sprawiają cuda.
Elfy są
fantastyczne. Tworzą fantazje.
Elfy są urocze.
Rzucają urok.
Elfy są czarowne.
Splatają czary.
Ich uroda powala.
Strzałą.
- Terry Pratchett, Panowie
i damy
Z góry muszę przeprosić wszystkich, którzy po tym wstępie
spodziewają się recenzji Pratchetta – tekst będzie o lekkim, młodzieżowym
czytadle na jeden wieczór, które zyskało sobie zaskakującą popularność i dość
intensywną reklamę. Mowa o The Call. Wezwaniu Peadara
Ó’Guilína (co to w ogóle za pretensjonalny pomysł z tymi dwujęzycznymi
tytułami?). Musiałam jednak pozwolić przemówić Mistrzowi, bo jego wizji
psychopatycznych elfów ciężko dorównać – choć trzeba przyznać, że Ó’Guilín
mocno się starał.
niedziela, 11 czerwca 2017
Wsiąść do Pociągu – jedziemy dalej: dodatki
Ostatnio porównałam dostępne na rynku wersje podstawowe gry „Wsiąść do Pociągu”. Jednak na tym
nie kończy się przygoda z serią – do dyspozycji mamy też liczne dodatki. Nie
jest to zwykłe „odcinanie kuponów”: rozszerzenia oferują nowe mapy, na ogół z
jakimś „twistem” w postaci nowych zasad, zmieniających odczucia z rozgrywki.
Obecnie na rynku dostępnych jest tyle rozszerzeń, że bez wątpienia każdy
znajdzie wśród nich coś dla siebie.
piątek, 9 czerwca 2017
„Wsiąść do pociągu” - jaką podstawkę wybrać? + minirecenzja
Wsiąść do Pociągu to dla mnie gra-fenomen. Podoba się każdemu, niezależnie od wieku (testowałam na graczach od lat 10 do 60+) i doświadczenia planszówkowego. Gorąco polecam ją na początek przygody z nowoczesnymi planszówkami – w dalszej części tekstu postaram się pomóc w wyborze najlepszej dla Was wersji.
czwartek, 8 czerwca 2017
Tysiąc wspaniałych słońc - Khaled Hosseini
Są takie książki, o których jest
ciężko pisać, bo są dla nas zbyt ważne. Tysiąc wspaniałych słońc to
dla mnie taka historia. Zabierałam się do napisania jej recenzji niemalże z
nieśmiałością, a potem poprawiałam kilkanaście razy. I wiecie co? Nadal mam
wrażenie, że nie dość wyraźnie podkreśliłam geniusz autora oraz piękno
opowieści. Cóż, widać tak musi być…
Mariam, nieślubna córka ubogiej
służącej, i znacznie młodsza od niej Lajla, błękitnooka nastolatka, której
ojciec pragnął dla niej kariery naukowej. Pochodzą z różnych środowisk i na
pozór nie mają ze sobą nic wspólnego, prócz jednego: żadna z nich nie miała
wyboru, poślubiając tego samego mężczyznę, starszego od każdej z nich o
kilkadziesiąt lat Raszida. Obie kobiety zbliżają się do siebie, walcząc z
tyranizującym je mężem, ale też z przeciwnościami losu i trudami życia w słońcu
i pyle Kabulu pod dominacją Talibów. Życie tych dwóch kobiet stanowi kanwę, na
której Khaled Hosseini tka swoją poruszającą historię. Zaraz… Dwie zwyczajne
kobiety w burkach i mąż-psychopata – brzmi banalnie? Być może, ale na szczęście
o Tysiącu wspaniałych słońc można powiedzieć wiele, ale na
pewno nie że jest banalna.
wtorek, 6 czerwca 2017
„Teby” – recenzja gry

Od dziecka mam sentyment do tematyki starożytnego Egiptu i szeroko pojętej archeologii. Teby, z piękną, klimatyczną ilustracją na pudełku, były więc dla mnie oczywistym zakupem (i jedną z niewielu gier, które kupiłam całkowicie w ciemno). Co prawda po otwarciu pudełka okazało się, że samego Egiptu za dużo tam nie ma, bo w kraju faraonów jest tylko jedno z pięciu dostępnych stanowisk archeologicznych, ale klimat mnie nie zawiódł, a gra trafiła na czołówkę mojej listy gier lżejszego kalibru.
niedziela, 4 czerwca 2017
Odwrócony Świat, Christopher Priest
Miasto przemierza zrujnowany świat po torach, które trzeba stale
przed nim układać, a następnie usuwać. Jeżeli się zatrzyma, zostanie w tyle za
„optimum” i wpadnie w miażdżące pole grawitacyjne. Brak postępu oznacza śmierć.
Rządzący miastem starają się, żeby mieszkańcy nie zdawali sobie z tego sprawy.
Jednak kurcząca się populacja staje się niespokojna. A przywódcy wiedzą, że
miasto coraz bardziej zwalnia...
(wydawnictwo MAG)
Odwrócony Świat Christophera Priesta to
książka problematyczna. Odnoszę wrażenie, że autor miał Pomysł na swoje Miasto
Ziemię, przepychane z trudem po torach w drodze do Absolutu – i jest to
pomysł naprawdę intrygujący i pobudzający wyobraźnię. Bez wątpienia jest
to coś, czego jeszcze nie było w literaturze fantastycznej. Niestety, na wizji
się skończyło. Nie ma ciekawych bohaterów, a co gorsza zabrakło też pomysłu na
ciekawą fabułę (o której ciężko w zasadzie coś powiedzieć, zwłaszcza bez
krytycznych spoilerów). Narracja jest lakoniczna i oszczędna, akcja sunie
powoli jak samo Miasto na swoich potężnych szynach, a postacie zaludniające
książkę w żaden sposób nie budzą sympatii. Są całkowicie nijakie, a ich
zachowania wydają się absurdalne.
piątek, 2 czerwca 2017
5 książek, które uwielbiałabym w dzieciństwie (gdybym poznała je na czas)
Choć moi rodzice z anielską cierpliwością znosili niemal codzienne wyprawy do
biblioteki i dbali o różnorodność w mojej prywatnej kolekcji, to jednak o
istnieniu niektórych książek zwyczajnie nie wiedzieli („Opowieści z Narnii”),
chronicznie ich nie znosili („Piotruś Pan”), albo… zostały one napisane za
późno. Z czasem nadrobiłam zaległości z klasyki ubiegłego stulecia, a teraz
okazjonalnie sięgam też po nowości – nierzadko z świetnym skutkiem. Dlatego też
po wczorajszym zestawieniu
pięciu książek mojego dzieciństwa przyszedł czas na to, czym na pewno
zachwyciłabym się dwadzieścia lat temu… gdybym miała okazję to przeczytać.
Zaczynamy!
czwartek, 1 czerwca 2017
Pięć książek, które zrobiły ze mnie czytelnika
Korzystając z faktu, że mój blog powstał akurat w okolicy dnia dziecka, pomyślałam, że warto byłoby otworzyć go postem o książkach, od których wszystko się zaczęło. W końcu gdyby moi rodzice nie zaszczepili mi pasji czytelniczej już w najmłodszych latach, pewnie teraz ten blog w ogóle mi nie powstał…
Kolejność jest losowa, a niektóre pozycje potraktowane zbiorczo – takie małe oszustwo, bo pięć pojedynczych tytułów to stanowczo za mało!
Kolejność jest losowa, a niektóre pozycje potraktowane zbiorczo – takie małe oszustwo, bo pięć pojedynczych tytułów to stanowczo za mało!
1. dowolne powieści Astrid Lindgren
Akurat w moim osobistym rankingu prym wiodły „Dzieci z Bullerbyn” i „Ronja”,
ale...
Czas zacząć....
Witajcie :)
Nazywam się Ewelina i jestem molem książkowym. Ostatnio również miłośniczką tak zwanych nowoczesnych planszówek. Ten blog, jak wskazuje jego nazwa, będzie próbą powiązania obu tych pasji. Na chwilę obecną chciałabym zachować między nimi równowagę, ale nie wiem, na ile się to uda - poznaję jednak zdecydowanie więcej nowych tytułów książkowych niż gier. Zobaczymy.
Recenzje piszę od lat i bardzo to lubię, aczkolwiek zawsze trafiały one wyłącznie do szuflady (niektóre, wygrzebane teraz w czeluściach twardego dysku i nieco odkurzone, może również tu trafią). Niestety, jakoś nie mogłam zmobilizować się do otwarcia bloga...
Na razie oprawa wizualna tej strony jest, jaka jest - postaram się w wolnym czasie popracować nad bardziej zindywidualizowaną grafiką. Trzymajcie kciuki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)